Gorący temat w POLSCE, jeden z wielu
to wybory te samorządowe i na prezydentów burmistrzów – wodzów
naszych polskich miast, miasteczek, osad, wsi i czegoś jeszcze.
I oczywiście te w 2015 roku
Nie, nie będę tu uprawiał polityki,
zbyt dużo tego mamy w TV, radiu i prasie oraz w Internecie. Każdy
znajdzie sobie to, co mu będzie pasowało i wątpię by nie znalazł
czegoś na poprawę swojego samopoczucia lub powód do narzekania.
Ale wróćmy do wyborów. PKW. I
liczenia głosów.
Jak było?
Od lat chodzę na wybory i żyje już
trochę na tym świecie.
W mojej komisji wyborczej bo tak się
to nazywa (chyba) , siedziało – chodziło 3-4 osoby. Na pewno
widziałem przynajmniej jedną kobietę i jednego męższczyzne,
czyli tzw. parytet zachowano. Jestem przekonany, że
niereprezentowana była tu jedna opcja polityczna.
Spisali z dowodu/paszportu dali plik
jakiś kartek i…
Tu zabrakło( mnie osobiście) małego
wyjaśnienia ze strony siedzącej komisji - jak głosować zwłaszcza
na samorząd. To znaczy osobiście wydawało mi się, że wiem, więc
się nie pytałem.
Jakieś stoliki, na których w połowie
blatu postawiono w pionie płachty kartonów niby, jako parawan bym
nie widział, co lub raczej, kogo skreśla sąsiad, ale nie zdało to
egzaminu. Gdyby mnie to interesowało widziałbym, na kogo dana osoba
głosuje. Oczywiście leżały też jakieś pisadła, ale ja
przyniosłem własne. Skreśliłem tych, których miałem skreślić
i w spokoju ducha po dobrze spełnionym obowiązku? Nie, raczej
przywileju wybrałem się na spacer po okolicy.
Ale dla niektórych możliwość wyboru
– głosowania jest to akt ich dobrej woli lub zniewolenia (kogo
wobec kogo, czego?), robią sobie i nie wiadomo, komu łaskę, że
nie zagłosują.
Byłem zagłosowałem wyraziłem swoją
opinie i daje mi to pełne prawo narzekać, psioczyć oraz rozliczać
tych wybranych i to wcale nie jest ważne czy to ja na nich
głosowałem czy nie. Ja po prostu w tym uczestniczyłem.
W przeciwieństwie do tych osób, które
nie głosowały, ale uważają że mają pełne prawo do krytyki i
protestów.
Co było dalej każdy polak i nie tylko
polak, ale z pół Europy i świata wie. Wie? Czy na pewno? WIE i
ROZUMIE? Bo ja bałbym się to o sobie powiedzieć, ale co o tym
myślę mogę się chyba wypowiedzieć. i nikt nie zastuka do mych
drzwi bladym świtem z tupotem podkutych butów i odbezpieczoną
bronią. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo mamy tzw. WOLNOŚĆ
SŁOWA. WOLNĄ POLSKE
Wysoce tajemnicze słowa "SYSTEM
komputerowy zawiódł – nie sprawdził się" ale co to
dokładnie oznacza? Czy któryś z PAŃSTWA dziennikarzy to tej
ciemnej masie społeczeństwu np. jak ja wytłumaczył? Nie a po co?
Nie byłoby sensacji, nie byłoby, o czym pisać. A tak trochę
prawdy, trochę słów fachowych i naród ogłupiamy. Byle tylko
zrobić aferę, sensacje.
Najbardziej denerwowało mnie
stwierdzenie "RĘCZNE LICZENIE GŁOSÓW". Początkowo
bluźniłem na dziennikarzy i to srogo. Bo przecież w tym sposobie
systemie głosowania dzielna komisja czy z komputerami czy bez MUSI
wszystkie oddane głosy policzyć…ręcznie!!. JAK? Pokazano
nam to w jakimś urywku wiadomości którejś stacji TV. Urna na stół
i komisja, czyli NIE JEDNA osoba, wysypuje tą
makulature na stół i każdą musi wsiąść do ręki, zobaczyć,
kogo skreślono i gdzieś to zanotować. No właśnie to gdzieś to
chyba ten komputer. Ale skoro nie chciało się wpisać wprowadzić
czy wklepać to wiadome było już po pierwszym głosie!!!!! A nawet
chyba wcześniej?!?!?! Jestem przekonany że telefony członków
komisji wyborczych były rozgrzane do czerwoności od dzwonienia do
swoich partyjnych liderów. Rezultat? CISZA WYBORCZA. I to by było
chyba na tyle.
I tu na mój chłopski rozum powinno
się odpowiednio zadziałać.
Jak? Uruchamiamy "Gorącą linie "
do PKW i na szczycie podejmujemy decyzje, ale te mądre i właściwe
a tu PKW i szanowni sędziowie chyba się pogubili i długo nie mogli
odnaleźć.
Rozmawiałem ze znajomym informatykiem
– programistą. I załamałem się nad prostotą rozwiązania
problemu – jedną z wielu.
Dziś prawie każdy ma komputer,
laptopa, tableta czy "smarkfona" zresztą sama komisja
musiała takie urządzenia posiadać - z konieczności i to z gorącym
łączem do PKW.
A w takich urządzeniach znajduje się
nawet nie wiadomo po co? tzw. "Arkusz kalkulacyjny"
najbardziej znany pod nazwą "EXCEL". a skoro ktoś używa
tego EXcel-a to siłą rzeczy musi coś tam, jakieś podstawy obsługi
liznął. Więc z potrzeby chwili mógłby ktoś mądrzejszy stworzyć
taki arkusz obliczeniowy zliczający głosy. Bo jeżeli coś można
policzyć ręcznie to istnieje jakiś wzór, algorytm postępowania
wystarczy tylko właczyć taką opcje jak "zarejestruj nowe
makro" i po zawodach!!! Nie trzeba być nawet informatykiem –
programistą wystarczy być tylko użytkownikiem.
A nawet gdyby w komisji byli sami
naciskacze klawiatury i nie znali pakietu OFICE to w Polsce nie
jednego mamy programistę, informatyka a nawet studentów szkół
wyższych i to nie koniecznie technicznych którzy na pewno używają
na co dzień tego pakietu i sami układają, piszą sobie obliczenia,
prezentacje - są aktywnymi UŻYTKOWNIKAMI.
Dostęp do sieci komisja miała, więc
raczej nie byłoby z tym problemów. A zachowanie tajemnicy? CISZY
WYBORCZEJ?
Każdy haker wlazłby i spenetrował
komputery PKW a nawet komisji wyborczej chyba raczej bez problemu. A
może to właśnie zrobiono? włamano się do komputerów PKW?
wyborczych? Ale przecież na czas obliczeń, kompa można odłączyć
od sieci, obliczyć, co było do obliczenia, program, obliczenia i
wyniki zgrać na pendriva wymazać to z komputera i właczyć się do
sieci. Proste? Jak się siedzi w domu wszystko jest proste.
Ale wróćmy do tego liczenia. Nie ma
tu nic nowego i żadnej sensacji te głosy musiały być liczone
ręcznie gdyż inaczej się tego nie da policzyć!!! Sytuacja
zmieni się, gdy będziemy głosować elektronicznie. a to się już
w Polsce robi. Choćby referendum w sprawie budżetu obywatelskiego.
W sprawie prezydentów – wodzów
sprawa też jest prosta wygrywa ten kto dostał najwięcej głosów.
Czysta matematyka i nic więcej.
Natomiast te samorządowe to
rzeczywiście dowód na to że jak jest coś proste należy to
zagmatwać maksymalnie. Ale jak kogoś to interesuje poczyta
ordynacje wyborczą i.. może coś zrozumie, jak co i dlaczego
głosuje na Andrzeja a do samorządu wchodzi Józek.
Inna sprawa to fałszowanie wyborów.
Jak można by te wybory sfałszować? To też wydaje się proste.
Wybrany członek komisji wyborczej bierze ze stolika użyczone
publice pisała i kreśli dodatkowe osoby tam gdzie nie wybrano jego
opcji politycznej. Głos nieważny i przeciwnicy mają o jeden głos
mniej. A głosów nieważnych było dużżżżżżżo stąd
podejrzenie o fałszowanie wyborów. Tak tylko w tym musiałaby
uczestniczyć cała komisja i obserwatorzy. Wiele, wiele osób i to o
tym samym przekonaniu politycznym. A osobiście wątpię by komisja
składała się tylko z członków czy wielbicieli jednej partii
politycznej. Wydaje mi się nawet, że żadna partia na to by nie
pozwoliła. Wzajemny brak zaufania i niema wyjścia każdy każdemu
patrzy na ręce.
Niestety należymy do narodów, którym
wydaje się, że pozjadały wszystkie rozumy świata a w
rzeczywistości nasza wiedza jest mała wręcz znikoma. Ale o tym
może "inną razą".
Wiem natomiast bo osobiście słyszałem
"uczonych" obojga płci jak chwalili się znajomym jak
głosowali, kogo i na której kartce skreślali. Słyszałem też
głos, zapewniam że nie była to blondynka osoby która pochwaliła
się że każdą stronę "sparafkowała" bo to przecież
urzędowe pisma.
A przekupić? Za drogo by to chyba
wyszło.
To może szantaż? Też raczej odpada.
Co prawda na każdego można znaleźć jakiegoś "HAKA" ale
to skąplikowana operacja i może tylko agent Tomek by sobie z tym
poradził ale on miał "szerokie plecy".
No cóż gdybać sobie możemy a liczą
się tylko fakty i dowody. Ale nie jakieś tam z sufitu, ale mocne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz