Translate

środa, 7 stycznia 2015

Reczne liczenie

Gorący temat w POLSCE, jeden z wielu to wybory te samorządowe i na prezydentów burmistrzów – wodzów naszych polskich miast, miasteczek, osad, wsi i czegoś jeszcze.
I oczywiście te w 2015 roku
Nie, nie będę tu uprawiał polityki, zbyt dużo tego mamy w TV, radiu i prasie oraz w Internecie. Każdy znajdzie sobie to, co mu będzie pasowało i wątpię by nie znalazł czegoś na poprawę swojego samopoczucia lub powód do narzekania.
Ale wróćmy do wyborów. PKW. I liczenia głosów.
Jak było?
Od lat chodzę na wybory i żyje już trochę na tym świecie.
W mojej komisji wyborczej bo tak się to nazywa (chyba) , siedziało – chodziło 3-4 osoby. Na pewno widziałem przynajmniej jedną kobietę i jednego męższczyzne, czyli tzw. parytet zachowano. Jestem przekonany, że niereprezentowana była tu jedna opcja polityczna.
Spisali z dowodu/paszportu dali plik jakiś kartek i…
Tu zabrakło( mnie osobiście) małego wyjaśnienia ze strony siedzącej komisji - jak głosować zwłaszcza na samorząd. To znaczy osobiście wydawało mi się, że wiem, więc się nie pytałem.
Jakieś stoliki, na których w połowie blatu postawiono w pionie płachty kartonów niby, jako parawan bym nie widział, co lub raczej, kogo skreśla sąsiad, ale nie zdało to egzaminu. Gdyby mnie to interesowało widziałbym, na kogo dana osoba głosuje. Oczywiście leżały też jakieś pisadła, ale ja przyniosłem własne. Skreśliłem tych, których miałem skreślić i w spokoju ducha po dobrze spełnionym obowiązku? Nie, raczej przywileju wybrałem się na spacer po okolicy.
Ale dla niektórych możliwość wyboru – głosowania jest to akt ich dobrej woli lub zniewolenia (kogo wobec kogo, czego?), robią sobie i nie wiadomo, komu łaskę, że nie zagłosują.
Byłem zagłosowałem wyraziłem swoją opinie i daje mi to pełne prawo narzekać, psioczyć oraz rozliczać tych wybranych i to wcale nie jest ważne czy to ja na nich głosowałem czy nie. Ja po prostu w tym uczestniczyłem.
W przeciwieństwie do tych osób, które nie głosowały, ale uważają że mają pełne prawo do krytyki i protestów.

Co było dalej każdy polak i nie tylko polak, ale z pół Europy i świata wie. Wie? Czy na pewno? WIE i ROZUMIE? Bo ja bałbym się to o sobie powiedzieć, ale co o tym myślę mogę się chyba wypowiedzieć. i nikt nie zastuka do mych drzwi bladym świtem z tupotem podkutych butów i odbezpieczoną bronią. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo mamy tzw. WOLNOŚĆ SŁOWA. WOLNĄ POLSKE

Wysoce tajemnicze słowa "SYSTEM komputerowy zawiódł – nie sprawdził się" ale co to dokładnie oznacza? Czy któryś z PAŃSTWA dziennikarzy to tej ciemnej masie społeczeństwu np. jak ja wytłumaczył? Nie a po co? Nie byłoby sensacji, nie byłoby, o czym pisać. A tak trochę prawdy, trochę słów fachowych i naród ogłupiamy. Byle tylko zrobić aferę, sensacje.
Najbardziej denerwowało mnie stwierdzenie "RĘCZNE LICZENIE GŁOSÓW". Początkowo bluźniłem na dziennikarzy i to srogo. Bo przecież w tym sposobie systemie głosowania dzielna komisja czy z komputerami czy bez MUSI wszystkie oddane głosy policzyć…ręcznie!!. JAK? Pokazano nam to w jakimś urywku wiadomości którejś stacji TV. Urna na stół i komisja, czyli NIE JEDNA osoba, wysypuje tą makulature na stół i każdą musi wsiąść do ręki, zobaczyć, kogo skreślono i gdzieś to zanotować. No właśnie to gdzieś to chyba ten komputer. Ale skoro nie chciało się wpisać wprowadzić czy wklepać to wiadome było już po pierwszym głosie!!!!! A nawet chyba wcześniej?!?!?! Jestem przekonany że telefony członków komisji wyborczych były rozgrzane do czerwoności od dzwonienia do swoich partyjnych liderów. Rezultat? CISZA WYBORCZA. I to by było chyba na tyle.
I tu na mój chłopski rozum powinno się odpowiednio zadziałać.
Jak? Uruchamiamy "Gorącą linie " do PKW i na szczycie podejmujemy decyzje, ale te mądre i właściwe a tu PKW i szanowni sędziowie chyba się pogubili i długo nie mogli odnaleźć.
Rozmawiałem ze znajomym informatykiem – programistą. I załamałem się nad prostotą rozwiązania problemu – jedną z wielu.
Dziś prawie każdy ma komputer, laptopa, tableta czy "smarkfona" zresztą sama komisja musiała takie urządzenia posiadać - z konieczności i to z gorącym łączem do PKW.
A w takich urządzeniach znajduje się nawet nie wiadomo po co? tzw. "Arkusz kalkulacyjny" najbardziej znany pod nazwą "EXCEL". a skoro ktoś używa tego EXcel-a to siłą rzeczy musi coś tam, jakieś podstawy obsługi liznął. Więc z potrzeby chwili mógłby ktoś mądrzejszy stworzyć taki arkusz obliczeniowy zliczający głosy. Bo jeżeli coś można policzyć ręcznie to istnieje jakiś wzór, algorytm postępowania wystarczy tylko właczyć taką opcje jak "zarejestruj nowe makro" i po zawodach!!! Nie trzeba być nawet informatykiem – programistą wystarczy być tylko użytkownikiem.
A nawet gdyby w komisji byli sami naciskacze klawiatury i nie znali pakietu OFICE to w Polsce nie jednego mamy programistę, informatyka a nawet studentów szkół wyższych i to nie koniecznie technicznych którzy na pewno używają na co dzień tego pakietu i sami układają, piszą sobie obliczenia, prezentacje - są aktywnymi UŻYTKOWNIKAMI.
Dostęp do sieci komisja miała, więc raczej nie byłoby z tym problemów. A zachowanie tajemnicy? CISZY WYBORCZEJ?
Każdy haker wlazłby i spenetrował komputery PKW a nawet komisji wyborczej chyba raczej bez problemu. A może to właśnie zrobiono? włamano się do komputerów PKW? wyborczych? Ale przecież na czas obliczeń, kompa można odłączyć od sieci, obliczyć, co było do obliczenia, program, obliczenia i wyniki zgrać na pendriva wymazać to z komputera i właczyć się do sieci. Proste? Jak się siedzi w domu wszystko jest proste.
Ale wróćmy do tego liczenia. Nie ma tu nic nowego i żadnej sensacji te głosy musiały być liczone ręcznie gdyż inaczej się tego nie da policzyć!!! Sytuacja zmieni się, gdy będziemy głosować elektronicznie. a to się już w Polsce robi. Choćby referendum w sprawie budżetu obywatelskiego.
W sprawie prezydentów – wodzów sprawa też jest prosta wygrywa ten kto dostał najwięcej głosów. Czysta matematyka i nic więcej.
Natomiast te samorządowe to rzeczywiście dowód na to że jak jest coś proste należy to zagmatwać maksymalnie. Ale jak kogoś to interesuje poczyta ordynacje wyborczą i.. może coś zrozumie, jak co i dlaczego głosuje na Andrzeja a do samorządu wchodzi Józek.

Inna sprawa to fałszowanie wyborów. Jak można by te wybory sfałszować? To też wydaje się proste. Wybrany członek komisji wyborczej bierze ze stolika użyczone publice pisała i kreśli dodatkowe osoby tam gdzie nie wybrano jego opcji politycznej. Głos nieważny i przeciwnicy mają o jeden głos mniej. A głosów nieważnych było dużżżżżżżo stąd podejrzenie o fałszowanie wyborów. Tak tylko w tym musiałaby uczestniczyć cała komisja i obserwatorzy. Wiele, wiele osób i to o tym samym przekonaniu politycznym. A osobiście wątpię by komisja składała się tylko z członków czy wielbicieli jednej partii politycznej. Wydaje mi się nawet, że żadna partia na to by nie pozwoliła. Wzajemny brak zaufania i niema wyjścia każdy każdemu patrzy na ręce.
Niestety należymy do narodów, którym wydaje się, że pozjadały wszystkie rozumy świata a w rzeczywistości nasza wiedza jest mała wręcz znikoma. Ale o tym może "inną razą".
Wiem natomiast bo osobiście słyszałem "uczonych" obojga płci jak chwalili się znajomym jak głosowali, kogo i na której kartce skreślali. Słyszałem też głos, zapewniam że nie była to blondynka osoby która pochwaliła się że każdą stronę "sparafkowała" bo to przecież urzędowe pisma.
A przekupić? Za drogo by to chyba wyszło.
To może szantaż? Też raczej odpada. Co prawda na każdego można znaleźć jakiegoś "HAKA" ale to skąplikowana operacja i może tylko agent Tomek by sobie z tym poradził ale on miał "szerokie plecy".

No cóż gdybać sobie możemy a liczą się tylko fakty i dowody. Ale nie jakieś tam z sufitu, ale mocne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz